sobota, 22 listopada 2014

Mandat za rozgrzewanie samochodu w zimę ?

Po dłuższej przerwie powracam z nowym a raczej już nieco starszym lecz nadal mało znanym przepisem prawnym skierowanym do kierowców. Jak wiadomo nasze państwo za piorytet wzięło sobie łatanie dziury budżetowej wyciąganiem pieniędzy od kierowców ( fotoradary, płatne autostrady do których wstyd się przyznać, straż miejska itp. ). Tym razem ktoś stworzył przepis ZAKAZUJĄCY POZOSTAWIANIA SAMOCHODU Z WŁĄCZONYM SILNIKIEM w terenie zabudowanym. Żadną tajemnicą jest fakt, że większość kierowców szczególnie zimą rozgrzewa swoje samochody lecz ile z nich wie, że takie zachowanie grozi mandatem ? Podejrzewam, że niewielu
Zgodnie z ustawą z dnia 20 czerwca 1997r. Prawo o ruchu drogowym zabrania m.in używania pojazdu w sposób powodujący uciążliwości związane z nadmierną emisją spalin do środowiska lub nadmiernym hałasem, jak także poswtawanie pracującego silnika podczas postoju na obszarze zabudowanym.
W świetle definicji zamieszczonej w.w ustawie pod pojęciem postoju należy rozumieć; "unieruchomienie pojazdu niewynikające z warunków lub przepisów ruchu drogowego, trwające dłużej niż 1 min"
Zatem jeżeli kierowca pozostawia pracujący silnik dłużej niż 1 min. w terenie zabudowanym podlega wykroczeniu z art. 60 ust. 2 pkt. 3. W świetle przepisów taki czyn podlega karze grzywny w wysokości 100 zł. Jeżeli praca silnika pojazdu znajdującego się na postoju powoduje m.in nadmierną emisję spalin do środowiska mandat może wynieść 300 zł. Pod ten paragraf można podpiąć rozgrzewanie samochodu a nawet sytuację, w której ktoś idąc do sklepu zapomni wyłączyć silnika i zagada się ze znajomym.
Na szczęście nasi kochani policjanci w 96% nie znają przepisów zatem w praktyce za rozgrzewanie auta nic nam nie grozi. Mówiąc jednak całkiem serio to niektórzy ustawodawcy zanim wymyślą jakiś genialny przepis powinni najpierw wypróbować go na własnej skórze a wtedy na pewno polskie prawo stałoby się wzorem dla innych państw.

wtorek, 16 września 2014

Zakaz robienia zdjęć w sklepach.

Zapewne wielu z Was zauważyło, że przy wejściu do 99% sklepów widnieje zakaz fotografowania produktów. Ochroniarze również starają się egzekwować ten zakaz - przecież za to im płacą, ale czasem również próbują wymusić usunięcie zdjęcia poprzez groźby wezwania policji czy uniemożliwienie opuszczenia sklepu co jest już przestępstwem oraz przejawem nadgorliwości pracowników. Sklepy nie mogą zabronić nam robienia zdjęć swoich produktów gdyż nie są one objęte tajemnicą handlową czyli ich fotografowanie nie jest naruszeniem żadnych aktów prawnych !! Według prawa właściciel sklepu MOŻE sprawdzić taki zakaz, bo wynika to z jego prawa własności ale ono nie jest nieograniczone. Taki zakaz nie ma nic wspólnego z ochroną konkurencji - do sklepu może wejść każdy a ceny i ekspozycja produktów nie są tajemnicą. Powołanie się na ochronę wizerunku w tym wypadku również nijak ma się do rzeczy ponieważ dotyczy ono tylko ludzi a nie produktów sprzedawanych w sklepie. No chyba, że dla właścieli takiej Biedronki czy Tesco człowiek a przykładowo banan to jest jedno i to samo. Zatem zakaz fotografowania w sklepie może dotyczyć tylko i wyłącznie jego pracowników. Zabranianie fotografowania produktów jest absurdem i wymysłem właścicieli. Złamaniem prawa jest natomiast zadanie skasowania zdjęcia, grożenie policja czy zablokowanie klientowi wyjścia że sklepu ponieważ jest to już naruszenie dobr osobistych. Trudno obwiniać za powyższe wykroczenia ochroniarzy, którzy po prostu wykonują polecania wydawane przez idiotów, którzy im płacą. No cóż jaka praca taka płaca. Podsumowując moją krótką notkę. Z zakazami jest jak z używkami - wszystko jest dla ludzi trzeba tylko znać umiar. A nam zawsze pozostaje nasze Prawo Do Absurdu.

niedziela, 7 września 2014

Blogerzy i ich prawa - czyli ABC prawne dla autorów blogów


Po dlugiej przerwie zebrałem się w sobie aby wkońcu napisać coś o tym co każdy bloger powinien wiedzieć na temat prawa. Wiem, że wiedza niektóre osoby boli no ale cóż pisząc blog również trzeba uważać aby jakieś zdesperowane dziecko nie posądziło nas o plagiat bo niestety może się okazać, że ma rację a wtedy pozostanie nam albo ugoda albo bieganie po sądach i płacenie kary
Prawo autorskie a blog
Zauważyłem, że wiele osób w szczególności blogerek publikuje na swoich blogach zdjęcia, które nie są podpisane Osoba, które skopiuje Wasze zdjęcia może zatem próbować wam wmówić, że nie złamała prawa gdyż ich autor nie jest znany. Oznacza to dla Was tyle, że ten przestępca ( trzeba nazywać rzeczy po imieniu ) wcale nie zna prawa lecz jest zwykłym cwaniakiem, który liczył że trafił na głupszego od siebie. Przepisy chronią autora nawet gdy nie zastrzegł praw do zdjęcia ani nie podpisał ich swoim pseudonimem czy nazwiskiem. Zatem bez względu na to czy podpiszesz zdjęcie czy nie to jest ono Twoją własnością a każdego skopowianie to złamanie prawa. W przypadku przekazania licencji innej osobie lub instytucji ciągle pozostajesz autorem utworu więc przysługuje Ci prawo do nadzoru nad sposobem z jego korzystania oraz decydowaniu o tym czy Twoje nazwisko ma trafić do wiadomości publicznej jako autora utworu.
Kopiowanie tekstu zawartego na blogu również jest przestępstwem ! Jednak aby tak się stało tekst musi spełniać podstawowe warunki tego prawa czyli musi być przejawem działalności twórczej o indywidualnym charakterze. Zatem blog jest chroniony tymi samymi prawami co tekst literacki czy dziennikarski - informacyjny. Powołanie się na prawo cytatu jest w tym wypadku bezskuteczne gdyż bloga nie można według mnie zaliczyć do prasy.
W przypadku złamania prawa autorskiego są przewidywane kary:
a) odpowiedzialność cywilna: kara dwukrotności wynagrodzenia b) odpowiedzialność karna: w przypadku bezprawnego wykorzystana materiałów grozi kara grzywny oraz 2 lat pozbawienia wolności, jeżli ktoś uczynił z tego źródło dochodu grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności.
Czego nie można reklamować na blogu
Każdy z nas chce aby blog przynosił zyski a aby to osiągnąć najlepiej podpisać współpracę reklamową z inną firmą. Jednak aby rozpocząć taką współpracę trzeba wiedzieć czego nie można reklamować oraz jak reklamować aby nie narobić sobie kłopotów.
Zakazy i ograniczenia obejmują:
1. Gry losowe i zakłady wzajemne – zabrania się reklamowania na terytorium RP wideoloterii, gier cylindrycznych, gier w karty, gier w kości, zakładów wzajemnych, gier na automatach oraz gier na automatach o niskich wygranych. Reklama jest w tym przypadku zdefiniowana szeroko – chodzi o zachęcanie do udziału w grach, przekonywanie o ich zaletach, informowanie o miejscach, w których są urządzane i możliwościach uczestnictwa. Zakaz ten nie dotyczy reklamy i informacji w samych ośrodkach gier i punktach przyjmowania zakładów. 2. Rozpowszechnianie ogłoszeń o odpłatnym zbyciu, nabyciu lub o pośredniczeniu w odpłatnym zbyciu lub nabyciu komórek, tkanek i narządów w celu ich przeszczepienia. 3. Wyroby tytoniowe , tj. publiczne rozpowszechnianie wizerunków marek wyrobów tytoniowych lub symboli graficznych z nimi związanych, a także nazw i symboli graficznych firm produkujących wyroby tytoniowe, nieróżniących się od nazw i symboli graficznych wyrobów tytoniowych, służących popularyzowaniu marek wyrobów tytoniowych. Za reklamę wyrobów tytoniowych nie uważa się informacji używanych do celów handlowych między firmami zajmującymi się produkcją, dystrybucją i handlem wyrobami tytoniowymi. 4. Napoje alkoholowe – pierwotnie art. 13 ust. 3 ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi zawierał bezwzględny zakaz reklamy takich napojów (gdzie stężenie alkoholu etylowego przekraczało 1,5%, obecnie 0,5%), stąd masowe reklamy piwa bezalkoholowego. Obecnie dozwolona jest reklama piwa, pod pewnymi warunkami. 5. Leki oraz inne środki farmaceutyczne – początkowo ustawa o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji zawierała całkowity zakaz ich reklamy. Obecnie kwestie te reguluje Prawo farmaceutyczne . Zgodnie z art. 52 ust. tej ustawy reklamą produktu leczniczego jest działalność polegająca na informowaniu i zachęcaniu do stosowania produktu leczniczego, mająca na celu zwiększenie liczby przepisywanych recept, dostarczania, sprzedaży lub konsumpcji produktów leczniczych. W przypadku reklamy kierowanej do publicznej wiadomości jest ona zakazana w odniesieniu do produktów leczniczych 1) wydawanych wyłącznie na podstawie recepty, 2) zawierających środki odurzające i substancje psychotropowe, 3) umieszczonych na wykazie leków refundowanych, zgodnie z odrębnymi przepisami, oraz dopuszczonych do wydawania bez recepty o nazwie identycznej z umieszczonymi na tych wykazach; art. 57 ust. 1. 6. Reklama prowadzona niezgodnie z nakazami lub zakazami zawartymi w przepisach regulujących działalność prasy drukowanej oraz radia i telewizji. W szczególności prawo prasowe oraz ustawa o radiofonii i telewizji nakładają obowiązek oddzielenia przekazów reklamowych od materiałów redakcyjnych. Zakazana jest także ukryta reklama w telewizji i radiu (tzw. product placement), w praktyce nie jest to przestrzegane. 7. Usługi medyczne świadczone wyłącznie na podstawie skierowania lekarza. Jednakże zgodnie z ustawą o zakładach opieki zdrowotnej, mogą one podawać do publicznej wiadomości informacje o rodzajach i zakresie udzielonych usług, z tym że podawane tak informacje nie mogą mieć cech reklamy. Lekarze i dentyści mogą podawać do publicznej wiadomości o udzielanych świadczeniach, jednak zasady takiego udostępniania ma prawo określić autonomicznie Naczelna Rada Lekarska. Tymczasem wydane przez nią przepisy wewnętrzne wykluczają całkowicie możliwość reklamowania usług medycznych. 8. Usługi świadczone przez adwokatów i notariuszy. Akty prawne regulujące status przedstawicieli tych zawodów odsyłają do zasad etyki zawodowej. W rezultacie to samorządy zawodowe (a nie ustawodawca) decyduje o dopuszczalności promocji usług prawniczych. W przypadku adwokatów i notariuszy zakaz reklamy jest wciąż aktualny (jako uchybiający godności ich profesji), natomiast inne stanowisko zajmuje Krakowa Rada Radców Prawnych. W 2007 r. dokonano nowelizacji kodeksu etyki zawodowej radców prawnych. Radcowie mogą informować o działalności, stosować marketing, sprzedaż bezpośrednią i sponsoring, ogłaszać się w prasie. Zabroniona jest jedynie reklama porównawcza, podawanie nazwisk klientów bez ich zgody, wprowadzanie w błąd czy reklama uchybiająca godności zawodu. 9. Przesyłanie spamu – niezamówionej informacji handlowej skierowanej do oznaczonego odbiorcy za pomocą środków komunikacji elektronicznej, w szczególności poczty elektronicznej. 10. Reklamę przynętę – polega na propozycji nabycia produktu po określonej cenie, bez ujawniania, że przedsiębiorca może mieć uzasadnione podstawy, aby sądzić, że nie będzie w stanie dostarczyć lub zamówić u innego przedsiębiorcy dostawy tych lub równorzędnych produktów po takiej cenie, przez taki okres i w takich ilościach, jakie są uzasadnione, biorąc pod uwagę produkt, zakres reklamy produktu i oferowaną cenę. 11. Reklamę przynętę i zamianę – polega na propozycji nabycia produktu po określonej cenie, a następnie odmowie pokazania konsumentom reklamowanego produktu lub odmowie przyjęcia zamówień na produkt lub dostarczeniu go w racjonalnym terminie lub demonstrowaniu wadliwej próbki produktu, z zamiarem promowania innego produktu.

Pożyczka na cudzy dowód - czyli pilnuj nr. PESEL


Skończyły się wakacje więc pora wracać do przedstawiania absurdów. Dzisiejszy wpis będzie bardziej skierowany do firm finansowych niż do rządu jak to wcześniej czyniłem. Zastanawia mnie fakt jakim cudem można wziąć kredyt na dowód innej osoby przecież samo zdjęcie zdradza, że dokument należy do kogoś innego. Chyba firmy finansowe myślą, że nagle Polaków stać na operacje plastyczne przy pensjach 1.200 zł i każdy nosi stare dokumenty
Zgubienie dowodu osobistego czy paszportu to niestety bardzo częsty przypadek. Świadczy o tym liczba 34.000 zastrzeżonych dokumentów w III kwartale 2013 r. czyli 370 dokumentów dziennie co oznacza, że co 4 min ginie dowód lub paszport. Do tego należy doliczyć odsetek ludzi, którzy tego nie robią gdyż o utracie dokumentu orientują się jakiś czas później - za późno. Utrata tych dokumentów może spowodować bardzo nieprzyjemne komplikacje. W ostatnich 5 latach doszło do ponad 41.000 prób wyłudzenia pieniędzy na łączną sumę 2.1 miliarda złotych !! W tych statystykach mowa jest tylko o bankach bo liczba oszustw w firmach finansowych jest wielokrotnie wyższa i mogła sięgnąć nawet 5 miliardów złotych !! Dlatego NIE NALEŻY dawać naszych dokumentów obcym osobą. Nie ma przepisu mówiącego o tym aby dawać nasz dokument komuś do ręki np. podczas kontroli biletów.
Zaciągnięcie pożyczki przez telefon jest niestety banalnie proste. Dzwoniąc jesteśmy poproszeni o wypełnienie wniosku przez internet, podanie PESEL-u, numeru telefonu komórkowego oraz adresu e-mail. W przypadku akceptacji gotówkę możemy odebrać np. w oddziale firmy.
Więc wystarczy, że oszust dysponuje naszym PESEL-em, tel. komórkowym na kartę oraz fikcyjnym adresem e-mail i dadzą mu kasę na nasze nazwisko.
Według przepisów o zgubionym dokumencie trzeba powiadomić policję oraz urząd w którym został on wydany. Następnie niezwłocznie trzeba udać się do banku aby zastrzec dokument ( m.in bank pocztowy oraz bank BGZ zastrzegają dokumenty wszystkich osób ).
W praktyce wygląda to tak, że policja ma takiego zgłoszenie w dupie. Zainteresuje się tylko wtedy gdy dowód zostanie utracony w wyniku napaści. Więc podejrzenie o popełnieniu przestępstwa ( użycie cudzego dokumentu ) można zgłosić tylko gdy ktoś przystawi nam klamke do głowy. Ale wtedy powiedzą, że to sprawa dla FBI lub SWAT. Kolejnym absurdem jest poziom sprawdzania klienta w firmach finansowych... Czy inna osoba na zdjęciu w dokumencie nie jest powodem do podejrzeń ? No tak zapomniałem przecież im chodzi o to, że ktoś bierze kredyt a nie to kto bierze kredyt. Ważne że ktoś będzie musiał go spłacać... Szczerze, życzę tym chujom aby kiedyś ktoś na ich dokument nabrał kredytów w podobnych firmach jakie one prowadzą może to nauczy ich rozumu #karma

czwartek, 28 sierpnia 2014

Stalking czyli przestępstwo, które ciężko jest udowodnić


Stalking jest dość nowym pojęciem w prawie karnym. Jako przestępstwo jest traktowane od 2011 r. czyli powstało w czasie, w którym rozkwit absurdów powoli zaczął osiągać apogeum a ustawodawcy zaczęli się zakładać kto wprowadzi w życie najbardziej absurdalne braki. Ale niby jakim cudem stetryczały rząd może być biegły w realiach świata, który go przerasta - pora podać się do dymisji Bynajmniej nikt nie będzie brał NASZYCH pieniędzy za robienie z siebie błaznów na wiejskiej. Mimo wszystko powinni chociaż zachować pozory, że znają się na tym co robią...
Tyle w ramach wstępu. Teraz pora przejść do absurdów:
Pojecie to oznacza przede wszystkim ciągłe i zamierzone nękanie za pomocą SMS-ów, telefonów czy wiadomości na facebooku.
Zaliczyć można do niego również nieustanne przebywanie w pobliżu ofiary, śledzenie jej, niepożądane przesyłanie kwiatów, prezentów oraz wszelkie inne uporczywe próby nawiązania kontaktu.
Jeśli ofiara takiego działania poczuje się zagrożona lub uzna, że natręt narusza jej prywatność, to będzie mogła złożyć na policji wniosek o ściganie stalkera. Sprawca narazi się wówczas na karę do 3 lat pozbawienia wolności.
A teraz coś dla blogerów oraz popularnych osób na portalach społecznościowych
Tak samo karane będzie podszywanie się pod inną osobę przez wykorzystywanie jej wizerunku i danych. Przepis ten będzie można zastosować np. wtedy, gdy stalker stworzy fikcyjny profil na portalu społecznościowym i zacznie nas oczerniać lub będzie zamawiał na portalach aukcyjnych towary na nasze nazwisko.
O wiele większa kara – do 10 lat więzienia – ma grozić stalkerowi wtedy, gdy jego ofiara będzie próbowała popełnić samobójstwo. Wtedy przestępstwo ma być ścigane z urzędu, czyli niepotrzebne będą wnioski ofiary o ściganie natręta.
Kilka faktów z kodeksu karnego
§ 1 . Kto przez uporczywe nękanie innej osoby lub osoby jej najbliższej wzbudza u niej uzasadnione okolicznościami poczucie zagrożenia lub istotnie narusza jej prywatność, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. § 2. Tej samej karze podlega, kto, podszywając się pod inną osobę, wykorzystuje jej wizerunek lub inne jej dane osobowe w celu wyrządzenia jej szkody majątkowej lub osobistej. § 3. Jeżeli następstwem czynu określonego w § 1 lub 2 jest targnięcie się pokrzywdzonego na własne życie, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10. § 4. Ściganie przestępstwa określonego w § 1 lub 2 następuje na wniosek pokrzywdzonego.
Tak to wygląda według prawa jednak w praktyce stosowanie tych przepisów może być dużym problemem gdyż nie jest precyzyjnie określone zjawisko jakim jest stalking. Problemem może być już same określenie kiedy to zjawisko występuje gdyż nie jest określone po ilu wiadomościach mamy do czynienia ze stalkingiem oraz przez jaki okres czasu musi to występować aby była mowa o przestępstwie. Można się zastanowić czy aby przestępstwem nie jest już napisanie do nowo poznańskich osoby... przecież według art. prawnych można to podciagnac pod "uporczywe nękanie" wkońcu wysłaliśmy 10 SMSów a druga osobą mogła nie mieć na nie ochoty. Wysłanie kwiatów ? aż strach to zrobić przecież to już może być "poczucie zagrożenia" przed... miłością
Jedno jest pewne. Ten przepis idealnie obrazuje nasze Prawo Do Absurdu
W razie pytań zapraszam do kontaktu poprzez formularz kontaktowy
Autor: Tomasz Patelczyk

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Prawo pracy - zmora pracodawcy cz. 1

Prawo pracy... dla wielu temat tabu mówiący o przepisach, które nie jak mają się z rzeczywistością. Inni robią sobie na jego temat żarty a następni narzekają jakie to ono złe i jak bardzo ich krzywdzi. Dla mnie jest to idealny zbiór absurdów i śmiesznych zapisów, o których postanowiłem zrobić cykl wpisów
Dziś postanowiłem napisać coś o absurdzie, który dla wielu jest mało istotny jednak dla pracodawców jedno małe słowo "tradycyjnych" jest bardzo dużym kłopotem organizacyjnym
Zastanawialiście się kiedyś co dzieje się z naszymi aktami po tym jak zmienimy pracę lub przejdziemy na emeryturę ? Ja tak. Dlatego postanowiłem pogrzebać w prawie pracy i znalazłem ciekawy zapis prawny, który mówi o tym jak należy postępować z naszymi danymi w XXI w.
Zapraszam do przeczytania
Art. 94 par. 9b k.p. mówi, że pracodawca ma obowazek przechowywać dokumentację w sprawach związanych ze stosunkiem pracy oraz akta osobowe pracowników w warunkach niegrozących uszkodzeniem lub zniszczeniem.
Do tego momentu wszystko jest okej i żaden pracodawca nie ma się do czego przyczepić. Zabawnie robi się w dalszej części a dokładnie w tym zdaniu:
Ustawodawca stwierdza, że akta w formie teczek tradycyjnych należy przechowywać nie tylko przez okres zatrudnienia lecz również przez 50 lat po ustaniu stosunku pracy. Nieprzestrzeganie tego przepisu jest karane grzywną od 1000 do 30.000 zł.
Jeżeli nie rozumiecie absurdu to wyjaśnienia. Przechowywanie według tego prawa jest możliwe JEDYNIE w formie TECZEK TRADYCYJNYCH co w dobie komputeryzacji stanowi nie lada wyzwanie logistyczne. Zabawne jest również to, że jeżeli pracodawca będzie przechowywał nasze akta w formie elektornicznej to mimo ich posiadania i trzymania przez lata zapłaci grzywnę do 30.000 zł. Chyba nikt nie pomyślał o zmianie zapisu o formie przechowywanych akt i nie bierze pod uwagę przedsiębiorstw o dużej rotacji pracowników. Dajmy na to takie archiwum ZUSu to chyba osobny budynek... miliony teczek a jedno nazwisko

sobota, 23 sierpnia 2014

Stracić prawo jazdy będąc na rowerze wodnym ? Żaden problem !!

Po chwili przerwy trzeba brać się do pracy gdyż absurdy nie czekają.
Oto kolejny przepis, o którym możemy śmiało powiedzieć "chyba kogoś popierdoliło". Jak pokazałem wcześniej to polscy ustawodawcy chyba za bardzo lubią występy Kabaretu Moralnego Niepokoju i czasem odnoszę wrażenie, że chcą ich przebić żartem co niestety im się udaje. Tym razem zbyt serio potraktowali bezpieczeństwo na drodze i postanowili je zwiększyć poprzez... możliwość utraty prawa jazdy w momencie przebywania na wodzie !
Nie wiem ile osób wie a mam nadzieję, że większość, że prowadząc jacht, motorówke czy rower wodny pod wpływem alkoholu można stracić prawo jazdy. To nie żart chociaż na to wygląda. Jak widać dla ustawodawcy żadnym problemem było to, że aby kierować wyżej wymienionymi pojazdami nie trzeba posiadać takowych uprawnień gdyż poruszamy się poza lądem.
Oczywiście przepis sam w sobie zwiększa bezpieczeństwo i tego nie zamierzam podważać ale to nie usprawiedliwia nikogo do sporządzania tak głupich przepisów.
Dużo lepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie wysokich kar finansowych zamiast zabierać prawo jazdy za pływanie zygzakiem po wodzi e. Ten przepis budzi duże kontrowersje i spotyka się z szerokimi falami wyzwisk w stronę rządu. Ale jak tu się nie wkurwić gdy wypijesz kilka piw, słuchasz disco polo aby odprężyć się podczas upragnionego weekendu na mazurach w wynajętym jachcie a tu policja.... i do domu wrócisz co najwyżej autobusem, w którym zawsze możesz usłyszeć słodkie "FBI... bileciki do kontroli" a.z kontrolą federalną biletów nie ma żartów są przecież ponad prawem
Wiadome jest tyle, że planowane są obrady nad tym punktem prawnym jednak wątpię aby odbyły się za kadencji tego rządu. Przecież to nie im ktoś zabierze prawo jazdy za piwo na łódce - chroni ich immunitet
Miłego weekendu

środa, 20 sierpnia 2014

Kary za znęcanie się nad zwierzętami. Głupota czy bezduszność ?


Chciałbym poruszyć dość osobisty dla mnie temat gdyż kocham zwierzęta i gdyby ktoś skrzywdził mojego psa, Łatke to bym zabił taką osobę - mówię serio. Zawsze staram się robić jaja z prawa ale tym razem temat jest poważny. Ogólna znieczulica ludzi, głupie zapisy prawne, brak reakcji policji, brak konsekwencji w sądach aż w końcu nasza głupota spowodowały to, że w ogóle taki wpis musi powstać...
Na początku skupie się na prawie. Według mnie już sama definicja znęcania się nad zwierzętami jest absurdem:
"Zabrania się znęcania nad zwierzętami. Przez znęcanie się nad zwierzętami należy rozumieć zadawanie albo świadome dopuszczanie do zadawania bólu lub cierpień, a w szczególności: umyślne zranienie lub okaleczenie zwierzęcia, używanie do pracy albo w celach sportowych lub rozrywkowych zwierząt chorych, a także zbyt młodych lub starych oraz zmuszanie ich do czynności, których wykonywanie może spowodować ból, bicie zwierząt przedmiotami twardymi i ostrymi lub zaopatrzonymi w urządzenia obliczone na sprawianie specjalnego bólu, bicie po głowie, dolnej części brzucha, dolnych częściach kończyn, używanie uprzęży, pęt, stelaży, więzów lub innych urządzeń zmuszających zwierzę do przebywania w nienaturalnej pozycji, powodujących zbędny ból, uszkodzenia ciała albo śmierć, złośliwe straszenie lub drażnienie zwierząt, porzucanie zwierzęcia, a w szczególności psa lub kota, przez właściciela bądź przez inną osobę, pod której opieką zwierzę pozostaje, utrzymywanie zwierzęcia bez odpowiedniego pokarmu lub wody przez okres wykraczający poza minimalne potrzeby właściwe dla gatunku."
Ciekawi mnie co oznaczają słowa "zbędnego bólu" czy jakiś ból może nie być zbędny gdy mówimy o znęcaniu się ? Skąd niby mamy wiedzieć, który ból jest zbędny a który nie. Nie bądźmy śmieszni. Ten wpis przecież pozwala na zadawanie bólu !! "minimalne potrzeby" czym są te minimalne potrzeby. Czy minimalnymi potrzebami jest np. 1 kg pokarmu dziennie czy głodowa porcja pozwalająca na pozostanie zwierzakowi przy życiu ? "bicie po głowie, dolnej części brzucha, dolnej części kończyn" kompletny IDIOTYZM. Jak spotkacie tego kto to napisał to zapytajcie czy bicie po plecach, górnej części kończyn i boku tułowia zwierzęta nie może sprawić mu bólu i spowodować kalectwa. Czyli jak bijemy po wymienionych przeze mnie częściach ciała to nie jest to znęcaniem się ? ABSURD !!
Kary też są zabawne. Za znęcanie się nad zwierzęciem grozi odebranie go od właściciela i umieszczenie w schronisku. Za zabicie grzywna oraz 2 lata więzienia. Szczególne okrucieństwo 3 lata pozbawienia wolności. Może również zostać nałożony 10 letni zakaz posiadania zwierząt oraz kara od 500 zł do 100.000 przymusowego wpłacenia na cel związany z ochroną zwierząt.
Czy te kary odstraszają ? Wątpię. Są zbyt niskie i zbyt rzadko nakładane. Co z tego, że odbiorą mu zwierzę skoro nie dostanie żadnej nauczki prócz upomnienia. Przecież będzie dalej robił to samo. Małe kary to najmniejszy problem. Innym dużo większym jest brak reakcji władz... skoro znęcanie się nad zwierzętami jest przestępstwem to powinno być ścigane przez policję a ta niestety zwala obowiązek na straż miejską i tak koło się zamyka. Niestety nawet podwyższenie kar nic nie zmieni najpierw muszą zmienić się ludzie...

wtorek, 19 sierpnia 2014

Pracodawcy olewają czy nie znają przepisów ? Książeczki sanepidowskie bez pokrycia prawnego.

Coraz częściej słyszę o ty, że pracodawcy wymagają posiadania dokumentów, które już dano nie powinny być wydawane. Powinny ale to jest tylko Polska zatem nie wymagajmy cudów. Lekarze za 50 zł wydadzą nawet żywej osobie jej akt zgonu. Jakiś czas temu koleżanka zapytała mnie czy musi sobie na praktyki wyrobić książeczkę sanepidowską. Trochę zdziwiło mnie to pytanie gdyż myślałem, że pracodawcy wiedzą o tym, że ten dokument zgodnie z art. 6 i art. 7 Ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi ( Dz. U. z 2008 r. Nr. 234 poz. 1570 z późn. zm. ) nie ma już ŻADNEJ MOCY PRAWNEJ a wymaganie jej jest skazaniem się na śmieszność. Pracodawca ma natomiast OBOWIĄZEK skierowania osoby do lekarza rodzinnego w celu uzyskania orzeczenia lekarskiego do celów sanitarno-epidemiologicznych. Patrząc na oferty pracy w gastronomi to odnoszę wrażenie, że pracodawcy nie wychylają nosa spoza talerza z hamburgerami gdyż ten przepis wszedł w życie w 2008 roku a dziś mamy 2014. Ale jak to mówią szczęśliwi czasu nie liczą i zawsze mogą zwalić wszystko na system edukacji lub Tuska Chociaż co do tego ostatniego to po części mieli by rację gdyż wszystkiemu może być winien stary wzór książeczki, który mimo nowelizacji przepisu z 2008 pozostał bez zmian: UWAGA Z OKŁADKI: "Pracowniczą książeczkę zdrowia przechowuje się w zakładzie pracy, który zobowiązany jest udowodnić ją kontroli sanitarnej" i utwierdza pracodawców w przekonaniu, że mają rację... Niespodzianka państwo nie poraża pierwszy zrobiło was w chuja. Ale na zdrowy rozum kto mądry zmienia przepis i nie zakazuje wydawana książeczek, które nie dają już żadnych uprawnień ? Jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o głupotę. Żeby było zabawniej to pracodawca za swoje niedopatrzenie może otrzymać: "możliwy mandat do wysokości 500 zł". MOŻLIWY czyli w rzeczywistości oznacza to upomnienie. Kolejny przepis, który kompromituje nasz prawo

sobota, 16 sierpnia 2014

"Tutaj Durex nie pomoże"

Żeby nie było, że czepiam się tylko Polski postanowiłem pisać bardzo intrygujący przepis prawny z USA, który dotyczy ciekawych praktyk w sklepach mięsnych w mieście Newcastle w stanie Wyoming.
Otóż narzekam na idiotyzm naszych polityków to co wyprawiają ich odpowiednich w Stanach przekracza moje pojęcie absurdu, które naprawdę ciężko jest przekroczyć Jak wiadomo w ciepłe dni seks na świeżym powietrzu jest w ostatnich czasach modny. W Łodzi nawet doszli do wniosku ( oddajmy hołd sprawiedliwym ) aby nie karać zakochanych mandatami ale ciiii nie wiecie tego odemnie Dla zainteresowanych tematem odsyłam do przeszukania internetu. Został bowiem sporządzony wykaz najbardziej upodobanych miejsc, w których szukający wrażeń dają ponieść się fantazji. O dziwo straż miejska obiecała, że czasem przymknie oko - widać nawet oni mają ludzkie odruchy.
Ale wracając do tematu. Otóż ciekawi mnie jak ciepło musi być latem w stanie Wyoming aby stworzyć przepis zakazujący UPRAWIANIA SEKSU W LADACH CHŁODNICZYCH Z MIĘSEM... Może jakiś odpowiednich naszego Donalda natknął się na kiełbaske w dziwnie pachnącym flaku. Swoją drogą to uprawnienia seksu w ladach chłodniczych z mięsem brzmi dwuznacznie ale to tylko moja uwaga, w każdym bądź razie mandatu bym nie przyjął Całe szczęście, że w upalne dni szukającym mocniejszych wrażeń niż własne domy zostały lady chłodnicze z nabiałem i prosektoria. Ale wiem z pewnych źródeł, że szykowana jest odpowiednia ustawa.
Tylko czekać aż nasi geniusze podłapią pomysł kolegów z zachodu i np. prowadzą zakaz uprawiania seksu zimą. A wtedy to już nawet ocieplany Durex nie pomoże

Grypa na cenzurowanym

Szukając nowej dawki absurdu o który niestety nie trudno natknąłem się na bardzo interesujący news. Mianowicie chodzi o ograniczenie sprzedaży środków na grypę.
Ministerstwo zdrowia chce ograniczyć liczbę opakowań, które będziemy mogli kupić podczas jednej tranzakcji. Chodzi o medykamenty zawierające pseudoeferydyne, dekstrometorfan lub kodeine. Te substancje są zawarte m.in w Gripex, Nurofen czy Acart.
Resort swoje działania usprawiedliwia tym, że trzeba ograniczyć dostępność leków bez recepty zawierających w składzie substancje psychoaktywne, wykorzystywane często jako narkotyki.
Zmiany w ustawach o przeciwdziałaniu narkomani wprowadzą limity zawartości substancji psychoaktywnych w jednym opakowaniu bez recepty a także limit ilości sztuk jaki pacjent będzie mógł wykupić za jedną wizytą w aptece. Więcej niż jedno opakowanie będzie można nabyć tylko na receptę. W przypadku jeżeli ktoś przyjdzie do apteki po "zakazany" środek kilka razy w ciągu dnia sprzedawca będzie miał obowiązek odmówić sprzedaży leków. Łamiąc przepis apteka będzie podlegać karze w wysokości 50.000 zł !
Tyle z teorii. Teraz czas na praktykę czyli z cyklu Absurd godni Absurd
Otóż doczekałem się czasów, w których każda świnia może jeść z koryta na wiejskiej. Przecież ta ustawa to jeden wielki absurd i pokazuje, że żyjemy w kraju, który jest rządzony przez delikatnie mówiąc osoby niekompetentne. Jedynymi zwyciężcami ustawy będą Ci, którym zapłacono za jej sporządzenie ( niestety z naszych podatków ). Ustawa zmieni tylko tyle, że chcąc zakupić większą ilość zakazanych leków będziemy musieli udać się do większej ilości aptek i stracić więcej naszego cennego czasu. Smutne jest to, że ta ustawa pokazuje w jak prymitywnym kraju żyjemy. Nasz rząd coraz bardziej udowadnia, że należy wkońcu podać się do dymisji. Aby bardziej przybliżyć zasadę nowego prawa poproszę was o chwilę. Otóż wyobraźmy sobie przychodnie, w której jest 30 osobowa kolejka. Na samym końcu stoi zakatarzona starsza pani. Stoi jakieś 2 godziny i wkońcu widzi upragnione drzwi do lekarza rodzinnego, otwiera i z chusteczką w dłoni prosi go aby wypisał jej receptę na pudełku Gripexu ponieważ wyczerpała już limit. Może to brzmi zabawnie ale tak oto państwo walczy z narkomanią. Ciekawe co będzie następne może walcząc z prostytucją wprowadzą ustawę o kastracji tylko jak wtedy będą walczyć z niżem demograficznym ? Może przymusowym in vitro....

Jakie prawo taki kraj

Swoją przygodę z ukazywaniem największych absurdów polskiego prawa i wymiaru sprawiedliwości rozpocznę od ustawy, która w głębi rzeczy jest jak najbardziej potrzebna jednak pokazuje aby ustawy zostawić prawnikom a idiotów odsyłać do szkoły.
Miłej lektury
Jak wiemy piesi w starciu z pędzącym samochodem nie mają większej szansy przeżycia. Może to dla wielu zabrzmi jak żart ale nasze kochane państwo chciało to zmienić ! Ktoś mądry tam na górze ( no może nie aż tak mądry ) postanowił wydać ustawę, która nakazuje noszenia elementów odblaskowych poza terenem zabudowanym
Biorąc pod uwagę fakt, że każdego roku na polskich drogach giną setki osób a znaczny odsetek ofiar to osoby poruszające sie o zmroku po nie oswietlnych drogach ( w 2011 r najechanie na pieszego stanowiło 11.000 wypadków w których zginęło 1400 os a 10.600 zostało rannych ) to ustawa jest jak najbardziej na miejscu. Jednak jak to bywa w Polsce ustawodawca zapomniał określić kilku naprawdę ważnych faktów. W ustawie nie została zawarta informacja dot. rodzaju koniecznego do zastosowania odblasku i może nim być zarówno świetnie widoczna kamizelka jak i mały bryloczek. Nowe prawo nie określa także miejsca zawieszenia odblasku. Wyobraźmy sobie sytuację, w której niespełna rozumu człowiek przyczepia sobie odblask pod czapką z daszkiem... przecież według ustawy postąpił zgodnie z prawem
Miało być lepiej a wyszło jak zawsze. Jednak samą intencje należy pochwalić.
Ustawa wejdzie w życie z dniem 31 sierpnia 2014 r.
Żeby było śmieszniej to nie zostały ustalone ŻADNE kary za nieprzestrzeganie przepisu. Tak więc nowe prawo ma charakter czysto prewencyjny. Kolejnym absurdem, który czyni ten przepis tak bardzo niezrozumiałym i potwierdza fakt, że ustawami powinni zajmować się kompetentni ludzi jest zapis z art. 79 kodeksu wykroczeń, który mówi że za złamanie innych przepisów drogowych grozi kara 3.000 zł !! Pisząc jaśniej. Dzięki braku zawarcia kolejnych bardzo ważnych kwestii w ustawie, która została zatwierdzona przez prezydenta ( chyba w chwili podpisywania zostawił okulary w swoim pokoju ) brak odblasku może skończyć się bardzo dotkliwą karą finansową.
Przyszło nam tylko czekać aż podjedzie do nas policja i wystawi mandat na 3.000 za brak odblasku
Wpis oparty o:
Ustawa z dnia 26 lipca 2013 r o zmianie ustawy - Prawo o ruchu drogowym ( Dz. U. z dnia 30 sierpnia 2013 r. )